Był czas, w którym zdarzało się,
że czułem prawdziwy strach. Nie taki strach, który towarzyszy Ci, gdy wracając
w środku nocy do domu w najciemniejszej bramie spotykasz czterech
przedstawicieli branży budowlanej, proponujących kupno cegłówki, i nie taki,
jaki może pojawić się podczas otwierania listu ze skarbówki. To był strach
przez duże S. Co mnie tak przerażało? Kiedy byłem małym chłopcem mój lęk
budziły bajkowe postacie wyzierające ku mnie z ekranu telewizora.
5. Hatifnatowie
Poruszające się nocą, w licznych
grupach, milczące stworki budzące przerażenie nie tylko rodziny Muminków, ale
także moje. Myśl o tym dokąd zmierzają, jaki jest ich cel, i oczywiście, czy
przypadkiem nie przechodzą właśnie w pobliżu mojego domu wiele razy spędzała mi
sen z powiek. Mama Muminka zwykła o nich mówić, że:
To taki rodzaj trollowatych
zwierzątek. Przeważnie są niewidoczni. Czasem siedzą pod podłogami u ludzi i
kiedy wieczorem robi się cicho, słychać, jak tam drepczą i szurają.
Pewnie domyślacie się więc
dlaczego w wieku kilku lat robiłem wszystko, by w domu nie nastała nagle
zupełna cisza.
4. Tajemniczy Don Pedro, czyli Szpieg z Krainy Deszczowców
Czarna peleryna, przygarbiona
postać i ironiczny wyraz twarzy. Nie, nie chodzi bynajmniej o Tofika, ze skeczu
kabaretu Ani Mru Mru. Chodzi o kogoś wywołującego bardziej skrajne emocje, a
mianowicie o budzącego grozę Szpiega z Krainy Deszczowców. Tajemniczy Don Pedro
to postać, która odcisnęła swe złowrogie piętno na mojej delikatnej psychice.
Zawsze czujny, gotowy by czynić najbardziej nawet plugawe złośliwości, mające na
celu utrudnić wyprawę poczciwemu Smokowi Wawelskiemu i jego wiernemu
towarzyszowi, Bartolini Bartłomiejowi. Swoją drogą, trzeba przyznać, że autor
historii o poszukiwaniach Baltazara Gąbki, Stanisław Pagaczewski wykazał się
nie lada kunsztem sprawiając, że całe rzesze kilkuletnich dzieciaków oddawały
cześć zielonemu, wielkiemu smokowi, truchlejąc na widok ubranego na czarno
człowieka. Cóż, przebiegły Don Pedro, w swej czarnej pelerynie drepczący krok w
krok za sympatycznym smokiem i knujący co rusz nowe świństwo zasłużył sobie w
pełni na swą reputacje. Do dziś na wspomnienie nygusa zimny dreszcz przebiega
mi po plecach.
Karrrramba!
3. Diabeł Piszczałka
Dużo wody w rzece upłynęło, nim
mogłem nazwać się przyjacielem Wesołego Diabła Piszczałki. Ilekroć niezgrabna,
kosmata, postać dzierżąca w swych krótkich łapkach ogromny widelec z
zakrzywionym zębem pojawiała się na ekranie telewizora, z krzykiem wybiegałem
do drugiego pokoju. Z upływem lat zrozumiałem jeden z najważniejszych morałów
płynących z bajek, że nie należy oceniać nikogo po wyglądzie. Przy bliższym
poznaniu Piszczałka wiele zyskiwał. Spod poskręcanej góry gęstej sierści
wychodziła na jaw jego prostolinijność, dobroduszność i troska o słabszych. I
choć początkowo widok brzydkiego stwora doprowadzał mnie niemal do płaczu,
wkrótce strach zastąpiły łzy wzruszenia spowodowane postępowaniem Diabła
Piszczałki. Do dziś, pierwsze słowa jakie przychodzą mi na myśl na widok a)ojca
z dzieckiem/ b)człowieka reperującego samochód brzmią odpowiednio:
Ja
kudłaty, durnowaty nie wiedziałem, co to taty Ja
kudłaty, durnowaty reperuje stare graty
2. Marsz wilków Opowieść o przygodach Pana Kleksa
obfituje wręcz w wiele postaci budzących skrajne emocje. Odnosząc się do tego
dzieła nie mogę nie wspomnieć o sugestywnej scenie, która wprawiała moje serce
w dygot. Gdy pośródszalejącej pożogi, w
takt mocnej rockowej piosenki zespołu TSA przez ekran mojego radzieckiego telewizora
przetaczała się wataha odzianych w stalowe zbroje, dzierżących w dłoniach
proporce, Wilków wprost zamierałem. Z zasłoniętymi dłońmi rękoma, podglądając
przez palce upewniałem się co chwila, czy żaden z nich przez przypadek nie
przeskoczył z ekranu do dużego pokoju, modląc się w skrytości serca by ten
złowieszczy pochód jak najszybciej zniknął.
1. Golarz Filip
Dla mnie najbardziej przerażającą
postacią z bajek dla dzieci był od zawsze Golarz Filip z Akademii Pana Kleksa. Brawurowo zagrany przez nieodżałowanego Leona
Niemczyka budził równie wielkie przerażenie w sercach dzieci, jak i dorosłych.
Ze swym ironicznym uśmiechem, wciąż majstrujący coś przy swych szalonych
konstrukcjach wywoływał dreszcze na całym ciele. Na forum Filmwebu, ktoś
trafnie napisał o golarzu Filipie, że to „najbardziej czarny charakter w
historii polskiego kina” i nadał mu tytuł „polskiego Hannibala Lectera.” Biorąc
pod uwagę dziwne zainteresowania Filipa i jego nieskrywaną niechęć do
społeczeństwa trudno się z tą opinia nie zgodzić.
To właśnie przed tymi postaciami
z bajek trząsłem najczęściej spodenkami. Dlatego uważam że przy Diable
Piszczałce, czy Golarzu Filipie, osławiona Buka to małe miki. A co Wy o tym
sądzicie? Foto: foter.com
Ut wisi enim ad minim veniam, quis nostrud exerci tation ullamcorper suscipit lobortis nisl ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis autem vel eum iriure dolor in hendrerit in vulputate velit esse molestie consequat.
O książkach powiedziano już wiele.
Niektórzy porównują je do przyjaciół, inni widzą je jako okręty, okna, czy ptaki, amerykańscy naukowcy doszli nawet do wniosku, że książki przypominają kalafiory - lepiej nie pytajcie dlaczego ;-)
Osobiście uważam, że książki są nawet lepsze od kobiet; praktycznie bez konsekwencji można się interesować kilkoma jednocześnie.
Najtrafniej mój stosunek do literatury wyrażają słowa Cycerona (swoją drogą genialny facet, ale z jego nazwiskiem pewnie bywało ciężko ;-))
"Ludzie mówią, że życie to jest to, ale ja wolę sobie poczytać!"
Jeśli uważasz podobnie zapraszam na bloga. Śmiało, poczytaj sobie.
Read More
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza