Znacie to uczucie, gdy
na myśl o pysznej, pachnącej, rozpływającej się w ustach potrawie Wasz żołądek
rozpoczyna donośny, miarowy koncert najbardziej znanych marszów świata, a
ślinka bez ostrzeżenia zaczyna cieknąć po brodzie? Mniej więcej z takimi wrażeniami
musiałem zmierzyć się podczas lektury książki autorstwa Olgi Warykowskiej.
Na kartach powieści tak
często pojawiają się opisy smakowitych staropolskich dań, takich jak choćby
soczyste, parujące kartacze, pachnące jabłkami, rozpływające się w ustach
racuchy, solidnie okraszone pierogi, sękacze czy kiszka ziemniaczana, że niemal
co drugi rozdział wracałem do okładki książki, by upewnić się, że nie mam do
czynienia z książką kucharską.
Mimo, że w powieści
odnajdziemy sporo wątków związanych z muzyką klasyczną pozycja ta nie jest
także podręcznikiem do muzyki. Książka Olgi Warykowskiej zatytułowana Eine kleine trup to całkiem interesujący
przykład kryminału kulinarnego.
Jej główny bohater
Amadeusz Wagner, znany także z książki Cztery
pory śmierci, to mężczyzna wielu zalet i wielu talentów. Oprócz tego, że
jest obdarzony prawie absolutnym słuchem, jest także bystrym obserwatorem, a do
jego niezwykłych cech zaliczyć należy także umiejętność pochłaniania ogromnej
ilości jedzenia. Ten muzyk z wykształcenia, ze względu na przymusowy urlop w
Filharmonii Wrocławskiej wraca na stare śmieci, do małej miejscowości na
Podlasiu, której nazwę wymówić trudniej, niż zjeść czwartą porcję pierogów jego
mamusi.
Po powrocie na wieś
flecista zmierzyć się musi z demonami przeszłości, dokładniej rzecz biorąc z
jednym podstarzałym demonem, zwanym pieszczotliwie przez wszystkich okolicznych
mieszkańców Francą. Franca jest dawną nauczycielką Amadeusza, która nadal
pracuje w szkolę i spędza sen z oczu kolejnemu pokoleniu młodziutkich uczniów.
Daje Wam słowo, że gdyby na mojej wyboistej drodze do pełnoletniości pojawiła
się taka nauczycielka dziś w rubryce wykształcenie musiałbym stawiać grubą
kreskę.
Nauczycielka, o której
mowa ze względu na swój dość podły charakter dożywa zaledwie do jednej czwartej
książki, a zadaniem niedawno przybyłego do wsi muzyka jest wyjaśnienie okoliczności
tej nietypowej śmierci. Zadanie komplikuje się z każdą chwilą, a krąg
podejrzanych wciąż się rozszerza. Wkrótce domorosły detektyw podejrzewa już nie
tylko wyrostków ze szkoły, okolicznych pijaczków, ale także gospodynie domowe,
lokalnego biznesmena, a nawet księdza proboszcza.
Powieść Eine kleine trup to dość lekka, napisana
z dużą dozą poczucia humoru i wyrafinowanego kulinarnego smaku zabawna historia
kryminalna, którą podobnie jak pyszne danie pochłonąć można za jednym zamachem.
Choć brak w niej trzymających w napięciu do ostatniej strony wątków
sensacyjnych, czy skomplikowanych kryminalnych łamigłówek to książka może być
przyjemnym elementem leniwego niedzielnego popołudnia, czego sobie i wszystkim
życzę.
Udanej lektury!
Za
przesłanie egzemplarza recenzenckiego dziękuje wydawnictwu Novae Res.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza